Juliusz Słowacki
BALLADYNA
KIRKOR
do wdowy
Słuchajcie, matko! na świat wyjechałem
Szukać ubogiej i cnotliwej żony;
Dalej nie jadę, bo tu napotkałem
Cudowne bóstwa!... [...]
[...]
Dziś nie umiem
Wybrać...
[...]
Proszę o rękę jednej z córek... [...]
WDOWA
Córka moja?...
Ja mam dwie córki – ale Balladyna...
KIRKOR
Czy starsza?
WDOWA
Tak jest... a młodsza Alina
Także jak anioł...
KIRKOR
do siebie
Jaki wybór trudny!
Starsza jak śniegi – u tej warkocz cudny,
Niby listkami brzoza przyodziana;
Ta z alabastrów – a ta zaś różana –
Ta ma pod rzęsą węgle – ta fijołki –
Ta jako złote na zorzy aniołki,
A ta zaś jako noc biała nad rankiem.
[...]
Więc obie kochać, a jedną zaślubić?
Lecz którą kochać? którą tylko lubić?...
[...]
KIRKOR
Któraż z was, dziewice,
Będzie mię więcej kochała po ślubie?
Jak będzie kochać? lubić, co ja lubię?
Jak mi rozchmurzać gniewu nawałnice?
BALLADYNA
O panie! Jeśli w zamku są czeluście,
Z czeluści ogień bucha, a ty każesz
Wskoczyć – to wskoczę. Jeśli na odpuście
Ksiądz nie rozgrzeszy, to wezmę na siebie
Śmiertelne grzechy, którymi się zmażesz.
Jeżeli dzida będzie mierzyć w ciebie,
Stanę przed tobą i za ciebie zginę...
Czegóż chcesz więcej?...
[...]
KIRKOR
do Aliny
A ty, młodsza dziewo,
Co mi przyrzekasz?
ALINA
Kochać i być wierną.
[...]
Jeśli mnie wybierzesz,
[...] to musisz obiecać,
Że mię do zamku twojego zabierzesz
Z matką i siostrą... Bo któż będzie matce
Gotować garnek? kto ogień rozniecać?
Ona nie może zostać w biednej chatce,
Kiedy ja będę w pałacach mięszkała.
Patrz, ona siwa jak różyczka biała. [...]
BALLADYNA
Byłabym poczwarą
Niegodną twojej ręki, ale piekła,
Żebym się matki kochanej wyrzekła.
Prócz matki, siostry, wszystko ci poświęcę.
Juliusz Słowacki, Balladyna, Wrocław 1984.